Maggie Stiefvater - Drżenie

Ową książkę dostałam w Boże Narodzenie pod tzw. ''choinkę'' . Szczerze mówiąc po zapowiedziach, recenzjach, okładce i słowach z tyłu książki spodziewałam się wielkiego Bum którego, jak można się domyślić nie było. 

'' Współczesna opowieść o wilkołakach? Tak! A w niej miłość, przyjaźń, wielka samotność, okrucieństwo, poświęcenie i ból '' - głoszą słowa z tyłu książki, bez zawahania przystąpiłam do lektury. Już na samym początku postać Grace zaczęła mnie tak strasznie irytować że myślałam iż wyjdę za chwilę z siebie i stanę obok, ale dlaczego? dowiecie się w wątku po niżej. W sumie nie wiem czego mogłam się spodziewać po kolejnej książce z cyklu wilkołaki. We wszystkich powiela się ta sama historia wilkołak + zagubiona dziewczyna, i oczywiście ''przeszkody'' przez które muszą przejść - jej ukochany jest wilkołakiem i oczywiście rodzice - chociaż nie powiem akurat tu zostałam pod względem Sama zaskoczona ponieważ nie spodziewałam się zupełnie takiej historii. 

Teraz co nie co o postaciach. Tak jak można było przeczytać powyżej, postać Grace działała mi na uzębienie i już wyjaśniam dlaczego. Otóż nasza główna bohaterka kiedy jej ukochany był wilkiem ona była szarą myszką i może zabrzmi to brutalnie ale ja właśnie to tak odebrałam tzw. cnotką nie wydymką. I wyobraźcie sobie że gdy nasz wilczek się przemienia w człowieka w Grace budzi się prawdziwa kocica - no niech będzie że kocica bo jakoś nie mogę znaleźć innego słowa na tę chwilę. Tu są dotykaj, całuj, macaj i bóg wie co jeszcze z nią rób. Śmiała się z chłopaka że boi się z nią leżeć w jednym łóżku, tylko że chyba zapomniała jaka to ona '' odważna '' była jak jeszcze żółtooki był wilkiem. A właśnie! zapomniałabym. Jeszcze jedna denerwująca w niej cecha to to że... kiedy Sam był jeszcze zwierzem to ona cały czas o tym gadała i w kółko i w kółko i w kółko, wszystko przeżywała jaki to on piękny i tysiącpięcetstodziwięcet razy wychwalała to że ją uratował i jaki to on boski itd. no i skoro już tak na nią najeżdżam to pozwolę sobie przytłoczyć jakiś cytat '' Gdy mój ojciec wrócił do domu, nadal trwałam w cichym świecie wilków, wspominając raz za razem dotyk sztywnej sierści. Niechętnie umyłam ręce, żeby skończyć gotowanie obiadu (...) '' - Roździał 6. Za denerwującą postać Grace na szczęście otrzymałam rekompensatę w postaci dwóch bohaterów, albowiem Beck'a i Sam'a. Historia samego Sama bardzo mnie wzruszyła i nie ukrywam że czytając ją - płakałam. Wiedziałam o tym doskonale że nie wszyscy rodzice są doskonali i są oni zdolni do różnych desperackich czynów ale że mogą być aż tacy nienormalni to przysięgam - nie wiedziałam. Sam został przemieniony jako dziecko. Jego rodzice byli bardzo bogobojni więc jak tylko zobaczyli że z ich synem dzieją się naprawdę złe rzeczy wzięli to za opętanie i chcieli go po prostu zabić. Wepchnęli go do wanny gdzie zaczęli podcinać mu żyły. Jak o tym czytałam to po prostu łzy ciekły mi po policzkach, nie rozumiem takiego bestialstwa. Na całe szczęście przeżył bo wilków nie da się tak szybko zabić. Jeżeli chodzi o Beck'a, to zainponował mi swoją postawą względem Sam'a. Jak można się domyślić to właśnie on przemienił chłopczyka. Jego historia też jest wzruszająca. Jego żona miała raka dali jej 8 miesięcy życia, chcieli bardzo mieć potomstwo no ale niestety los postawił już krzyżyk na ich wspólnej drodze życia. Po śmierci kobiety Beck stał się egoistą, więc zamienił z początku żółtookiego z własnego egoizmu ale potem uświadomił sobie że od zawsze myślał o dziecku więc traktował chłopczyka jak syna a jednocześnie nie mógł sobie wybaczyć to że zmarnował mu życie.  

Z oceną książki mam wielki problem, ponieważ wszystko przekreśla mi ta nieszczęsna Grace i fakt że momentami strasznie zalatywało Zmierzchem co mnie również doprowadzało do istnego szału. Ale tak jak mówiłam wcześniej czego się mogłam spodziewać po kolejnej książce z tematyką wilków. To może teraz troszeczkę o pozytywach. Nie wiem jak w drugim tomie bo jak na razie grzecznie spoczywa na półeczce ale w pierwszej części było bardzo dużo wierszy co mnie bardzo zaskoczyło. Niektóre były tak piękne że sama się poważnie zastanawiam nad sięgnięciem po poezję. No i w tym momencie się nie powstrzymam muszę dodać jeden. '' (...) Chcę odzwierciedlać ciebie według całej miary i nie chcę nigdy być ślepy,  zbyt stary, by trzymać Twój obraz ciężki i rozchwiany. Chcę się rozskrzydlić gestem. Nigdzie nie chcę być złamany, bom jest kłamany, gdzie złamany jestem ''. W książce są momenty w których możemy się nudzić i z utęsknieniem czekać na koniec. Jednak są momenty tzw. '' wyciskacze łez '', na których po prostu nie da się nie płakać bo łzy same do oczu napływają. Moim zdaniem ta książka nie zasługuje na 9 ale też nie chcę dawać jej 8 przez jedną postać która doprowadza mnie do białej gorączki i niektóre sceny które aż raziły '' Zmierzchem ''. Żadna książka NIGDY mnie nie doprowadziła do takiego stanu w którym nie wiem jak ją ocenić. Jedyne co mogę dodać jeszcze to, to że pomimo moich lamentów, żali, sięgnijcie po tę książkę i ją przeczytajcie. Bo jest warta uwagi.

9/10

7 komentarzy:

  1. Hmm, po przeczytaniu Twojej recenzji, moja ciekawość co do Drżenia wzrosła jeszcze bardziej :)ale już niedługo będę mogła sama ocenić książkę! Pozdrawiam, dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja oceniłam tę książkę troszkę niżej - ze względu na Sama. Główną bohaterkę polubiłam, pomimo iż zdecydowanie nie mogę zaliczyć jej do grona moich ulubionych postaci literackich. Natomiast ów amant denerwował mnie niemiłosiernie. Płaczliwy, rozkapryszony bachor, fuj. Uważam, że sporo rzeczy mogło zostać lepiej wykonanych i lepiej dopracowanych, niemniej jednak "Drżenie" złe nie było. Czekam kiedy uda mi się zabrać za "Niepokój" - zobaczymy, od zachwytów aż gęsto... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aj aj - czekam aż do mnie dotrze, bo wygrałam ją w konkursie, zaś druga część leży na półeczce <3. Nie mogę się doczekać zapoznania z tą serią :D.

    Btw - w końcu długa recenzja! I'm proud of you <3.

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja nie mam gdzie kupić książki. le fuu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja książkę czytałam i przyznaję, że należy do moich ulubionych. Pierwsze rozdziały mnie denerwowały ze względu na to, jakie były krótkie i nie mogłam się połapać w faktach, ale potem było coraz lepiej. Lubię i Sama i Grace, choć nie ukrywam, że czasem ich zachowanie mnie denerwowało. Drugą część - "Niepokój" przeczytałam niedawno, uważam, że była równie wciągająca jak "Drżenie" ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. "Drżenia" nie miałam jak dotąd okazji czytać, jednak jeśli trafi mi się ku temu okazja to oczywiście nadrobię zaległości ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja również nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z tą książką, ale jest ona na mojej liście :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Recenzje Książek , Blogger